Witam 🙂

Po długich przygotowaniach i kilku próbach, w ostatnich tygodniach udaje mi się regularnie „medytować”.

No właśnie MEDYTOWAĆ , hmmmm … czuję pewien dyskomfort, ponieważ nie lubię tego słowa. Może ono budzić skojarzenia religijne, szamańskie. Dla mnie  jest to jednak coś mocno osadzonego w fizjologii człowieka.

Tak bardzo przyzwyczailiśmy się zapierniczać w korporacjach, sklepach, na studiach, w szkole,  na budowie,  czy gdziekolwiek pracujemy, że nie starcza nam czasu na oddech po „pracy”. Trzeba jeszcze zrobić zakupy, ugotować, czasami zrobić coś dla ciała np. trening… itd.

Okazjonalnie robienie czegoś dla ciała pomaga poprawić stan umysłu, niektórzy nazwą to poprawieniem stanu „duszy”. Nazewnictwo tak na prawdę nie ma znaczenia.

Najczęściej jednak umysł pozostaje w niełasce. Codzienna nerwowość przechodzi wreszcie w coś  na co się godziny, co akceptujemy i do czego „się przyzwyczajamy”, twierdząc że tak musi być. Dajemy zasypać swoją wrażliwość codziennym „syfem”, ale tak musi być…

BZDURA!!!

Zapomnieliśmy o tym, że stan relaksu jest normalnym stanem, a ponieważ tak wielu z Nas od dawna go nie doświadczyło, kiedy wreszcie  zaczniemy coś robić (medytować=odpoczywać) to co się dzieje, co czujemy ?

Odpoczynek dla umysłu, ta chwila przerwy nabiera wręcz mistycznego wymiaru. Zdaje nam się, że oto znowu jesteśmy ludźmi, mamy inne uczucia, pragnienia, potrzeby, czasami nawet zmienia nam się poczucie estetyki i próg odbioru bodźców zewnętrznych. Słyszymy i podoba nam się np. śpiew ptaków, czujemy zapach drzewa, albo wiatr na policzkach.

TAKIE BANAŁY, A CIESZĄ JAK CHOLERA !!!

MOŻE DLATEGO NORMALNOŚĆ NAZYWAMY METAFIZYCZNYM UNIESIENIEM, BO JEST RZADKOŚCIĄ.

Nikt nie ma żadnych wątpliwości, że ten zwariowany świat i my sami zgadzając się na to, godzimy się, aby odcisnęło to piętno na naszym zdrowiu.

Powiem tylko tyle :

Ja tak nie chcę !!!!!!! 

Zapraszam na film:

Radek