Witam w 3, ostatniej części mojego medycznego podsumowania głodówki. Chyba mogę również powiedzieć, że najbardziej zadziwiającej.
Pora więc na odrobinę GŁODÓWKOWEJ MAGII.
Zapraszam też do dwóch wcześniejszych wpisów opartych na analizie krwi i moczu.
Część 1. Morfologia Krwi. Najnowsza nauka pozwala zrozumieć jak głodówka wpływa na nasz system odporności.
Część 2. Próby wątrobowe i badanie moczu. W mojej ocenie całkiem interesująco to wygląda. Dzisiaj opiszę różne pierwiastki, oraz cały profil lipidowy.
Witaminy i minerały z definicji są substancjami których człowiek nie jest w stanie sam wytworzyć (wyjątek witamina D3 przy odpowiednim słońcu). W tym miejscu powstaje zawsze pytanie, co się dzieje ze związkami, lub minerałami w sytuacji braku ich jakiegokolwiek źródła zewnętrznego. Tym przecież jest okres głodu w głodówce. Natychmiast mogą rodzić się obawy, że głodówka mocno naraża nasz organizm i zdrowie.
Każdy z lekarzy, z którymi rozmawiałem jeszcze dawno temu przed pierwszą głodówką, (prosząc ich o prowadzenie mnie w tym procesie), zwrócił mi uwagę na to co powinienem monitorować. Rozmawiałem z dr.nauk medycznych, który jest moim lekarzem rodzinnym, rozmawiałem też z jedynym lekarzem w naszym mieście mającym medyczną specjalizację z odchudzania, a również z jednym z najbardziej interesujących lekarzy jakich znam, który wszystkich swoich pacjentów wręcz zmusza do jednodniowej głodówki w każdym tygodniu, karząc im pić w tym dniu wodę z cytryną. Posiada on ogromną wiedzę. Wszyscy oni wskazali mi niemalże identyczne parametry do monitorowania. Zachowałem te karteczki do dzisiaj :), oto 2 z nich :
Jak widać każdy z nich zamieścił na liście jonogram + inne pierwiastki. Wytłumaczę dlaczego są one tak ważne dla nas i na czym polegało ryzyko ich barku, gdyby głodówka doprowadziła do ich znacznego spadku. Sprawdzę też jak to wyglądało u mnie.
Sód :
O tym pierwiastku pisałem już znacznie wcześniej w tych słowach :
Norma to 136-146 mmol/l Sód w układzie okresowym pierwiastków jest oznaczona jako „Na”. Sód razem z potasem reguluje funkcje mięśni oraz nerwów. Dlatego jest baaardzo ważny. Odpowiada też za zatrzymanie wody w organizmie. Każdy chyba pamięta jeszcze ze szkoły podstawowej, że sól spożywcza to właśnie NaCl. Odradza się nadmiaru spożywania soli, szczególnie osobom z nadciśnieniem z oczywistych powodów. Podczas głodówki sód kolokwialnie mówiąc „wychodzi” z organizmu, a co za tym idzie schodzi z nas woda. Stąd często tak szybkie wizualne zmiany np. na twarzy, gdzie przecież nie mamy za dużo tłuszczu. Takie wyraźne zmiany widać już po 1-2 dniu. Podczas odwodnienia poziom sodu wzrasta, spada natomiast przy nadmiernym wydalaniu sodu przez nerki. Podczas głodówki oczywiście nie jesteśmy odwodnieni, trudno też mówić żeby nasze nerki źle pracowały. Traci się za pewne sód poprzez skórę i pocenie. Nie spożywając nic czyli głodując, można zawsze przyjąć, że będziemy obserwować spadki tego pierwiastka w badaniu krwi. To do czego nie możemy dopuścić to zejście do bardzo niskiego poziomu, gdyż grozi to zaburzeniami również dla układu bodźcowo przewodzącego serca. Dlatego pamiętajcie, aby monitorować go podczas głodówki. Obecnie jestem poniżej normy, ale jeszcze w „bezpiecznej” strefie. Zobaczymy co będzie dalej. 3 h później po treningu na siłowni… na której spotkałem mojego kolegę lekarza medycyny, hematologa i skonsultowałem z nim jeszcze kilka spraw Głównie chodziło mi o poziom sodu przy którym zaczyna się poważny problem. Tak więc poziom krytyczny to 125 mmol/l. Dzisiaj patrząc na wyniki moich badań krwi, kolejny raz dostrzegam tą dziwną zasadę. W 21 dniu wyniki są lepsze niż w 11. Kolejny raz śmiem twierdzić, że z czasem moje ciało podczas głodu nauczyło się w jakiś dziwny sposób z tym całkiem dobrze radzić. Nawet z czymś takim co teoretycznie było niemożliwe. Nie znam wytłumaczenia na to dlaczego tak było, może ktoś mi powie. Chętnie posłucham. Może nikt nie będzie w stanie tego wytłumaczyć, nieważne. Medycyna nie jest zamkniętą księgą. To że czegoś nie umiemy wytłumaczyć, nie znaczy że się nie dzieje.
Potas :
Niezmiernie ważny dla poprawnego funkcjonowanie. Odgrywa ważną rolę w metabolizmie komórek i pracy mięśni. Występuje w całym organizmie. Opisanie wszystkich funkcji potasu tutaj zajęłoby mi chyba z godzinę. Dlatego tylko w telegraficznym skrócie wymienię funkcje potasu. Odpowiada za utrzymanie równowagi kwasowo-zasadowej, jako antagonista sodu. Kolokwialnie mówiąc utrzymuje sód na zewnątrz komórki. Odgrywa ważną rolę w mięśniach do tego stopnia, że brak jego wpływa na pracę serca i może powodować zaburzenia. Jest on bardzo istotny dla mózgu i całego układu nerwowego. Bardzo często mówi się, że gdy mamy skurcze mięśni można zacząć od podania potasu , podobnie z drżeniem mięśni. Brak potasu wpływa też niekorzystnie na zdolność koncentracji itd. Jak widać jest tego bardzo dużo. Pora więc sprawdzić moje wyniki i zestawić je z samopoczuciem podczas głodu.
Ależ to było dla mnie zaskoczenie, kiedy zestawiłem swoje wszystkie wyniki. Pora się przyznać, że kompletnie tego nie rozumiem. Dlaczego rósł mi potas? Zrozumiałbym gdybym się jakkolwiek odżywiał, a potas by rósł. Wówczas chyba przypisałbym to jakiejś niewydolności nerek, czemuś podobnemu, sam nie wiem czemu. Jednak mój poziom rósł na głodówce i co lepsze, z niedoboru wszedłem na poziom normy. Jestem bardzo ciekawy wyników innych osób robiących głodówkę. Czy u nich także wystąpiło to zjawisko?
Magnez:
Magnez „to sposób na stres, na zmęczenie, na nadciśnienie” – tak mówią do nas reklamy. Na każdym kroku bombardują nas producenci magnezów reklamami, zachęcając do zakupu niemalże na wszystko. Czy na prawdę jest on aż tak potrzebny, czy to tylko marketing. Magnez odgrywa bardzo ważną rolę dla serca, dokładnie dla układu bodźcoprzewodzącego serca. Poziom magnezu jest badany przy chorobach serca, np przy arytmii. Magnez też jest niezmiernie istotny w skurczach mięśni. Stąd pomysły producentów w stylu „Magnez skurcz”. Ponad to magnez jest w połączeniu z fosforem istotnym składnikiem kości. To bardzo powierzchowne informacje o magnezie, ale każdy już wież o tym jak bardzo istotny jest jego poziom dla naszego zdrowia i bezpieczeństwa.
Co ja mogę powiedzieć. 21 dzień górą 🙂 Magia ? Nie wierzę w magię, tym bardziej, że na wszystkich dotychczasowych pierwiastkach sytuacja była podobna. 11 dzień wyglądał „gorzej” patrząc na wyniki niż 21. Mam tylko nadzieję, że kogoś to zainteresuje i zada sobie trud zebrania odpowiedniej ilościowo grupy osób i przeprowadzenie wnikliwych badań nad takim zagadnieniem. Od siebie powiem, żeby nie było tak słodko i kolorowo 🙂 W 21 dniu na prawdę czułam się już dosyć słabo fizycznie. Byłem mocno „wysuszonym kogutem” , bez zapasów tkanki tłuszczowej. Nie miałem prądu jak zawsze,nie tryskałem energią, nadal czułem się OK, tylko bez fajerwerków. Ostatnie 3, 4 dni dosyć trudno mi się chodziło po schodach itp. Niemniej jednak mojemu ciału nie brakowało najważniejszych pierwiastków.
Wapń :
To kolejny istotny pierwiastek do kontroli. Podobnie jak poprzednie pierwiastki ma swój udział w procesie przewodnictwa nerwowo mięśniowego. Jest także istotny dla krzepnięcia krwi. Bez wapnia najprawdopodobniej rozsypalibyśmy się na kawałki, ponieważ jest on podstawowym składnikiem budulcowym dla kości i zębów.
Tak. Wapń wyłamuje się z magi 21 dnia, ponieważ cały czas spadał. Co ciekawe spadał również w momencie włączenia odżywiania. Nie jest to jednak zaskakujące, gdyż głównymi źródłami wapnia w pożywieniu są mleko i produkty mleczne, oraz ryby. Przypominam, że długo jeszcze po zakończeniu głodu nie spożywałem tych produktów z wyjątkiem kwaśnego mleka i odrobiny serka wiejskiego i to też dopiero w dalekich dniach odbudowy. Nasz organizm potrzebuje dziennie około 1000 mg. Serek 200 gram o którym wspomniałem ma jakieś 250 mg. Przynajmniej tutaj wszystko jasne dlaczego wapń spadał. Wniosek mam jeden. Ca spadało, ale nie doprowadziłem się 21 dniami głodu do jego braku.
Glukoza :
Kurcze dlaczego jakimś dziwnym trafem nie zrobiłem wyniku w 11 dniu głodu. Strasznie jestem za to zły na siebie. Zacznijmy jednak od tego czym jest glukoza i czemu służy. Jest to po prostu cukier, który jest podstawowym źródłem energii w organizmie. Wiemy o tym, że poziom cukru badają cukrzycy. Związane jest to z podwyższony poziomem glukozy we krwi. Głodówka ma istotny wpływ na cukrzycę, ale to dlaczego tak jest, to materiał na osobny wpis.
Niemniej jednak istotny brak ilości glukozy może powodować np. omdlenia. Ponieważ piszę większość materiału z głowy, to bez szukania powiem tylko, kiedyś słyszałem, o poziomie 50-55, że jest niebezpiecznie niski. Co więc działo się u mnie?
Ujmę to tak. Nie ma powodu do obaw. Nie było dramatu. Jest jeszcze jeden powód dla którego tak ogromnie żałuję, że nie mam badań po 11 dniu. Ależ byłby szok gdyby okazało się, że w 11 dniu było niżej niż w 21 🙂
Ostatnio czytałem, o drastycznie, potwornie spadającym poziomie glukozy podczas głodówki. Lekarz przestrzegał jak bardzo jest to groźne dla zdrowia i życia. Podawał to jako powód, żeby nie robić głodówki. W pełni zgadzam się co do niebezpieczeństwa zbyt niskiego poziomu glukozy! Ale mam tylko pytanie. Ile osób na głodówce zbadał ten lekarz, żeby tak mówić ? Ile ma zanotowanych przypadków osób prawidłowo rozpoczynających głodówkę w sposób metodyczny, z odpowiednim przygotowaniem, którzy doświadczyli niebezpiecznych spadków glukozy ? Chętnie poznam takie dane, z wyliczonymi procentami itd. Póki co tego nie widziałem. I znowu teoria z praktyką się nie dogadały 🙂
Cholesterol całkowity :
To po prostu tłuszczowy związek chemiczny. Jest równie niezbędny w organizmie ( daje początek wielu hormonom, kwasom żółciowym, wchodzi w skład błon komórkowych) , co i niebezpieczny. Przy czym należy tutaj rozróżnić tzw. dobry (HDL) i zły (LDL)cholesterol. Badanie całkowitego poziomu cholesterolu jest badaniem przesiewowym. Osoby z podwyższonym poziomem mają większe ryzyko chorób serca i chorób naczyniowych.
Moim zdaniem wynik jest bardzo ciekawy. Interpretację zacznę od krótkiej opowieści. Pamiętam kiedyś wykład Pani doktor z Instytutu Badawczego Dr. Ratha , specjalista medycyny ortomolekularnej tzw. medycyny komórkowej- koncentrującej się na prawidłowym działaniu każdej komórki poprzez zapewnienie jej właściwych ilościowo i jakościowo komponentów. Pani doktor w licznych badań pokazywała wpływ witaminy C na stan naszych naczyń krwionośnych. Wniosek był taki, że odpowiednio duża dawka witaminy C pomoże uchronić nas przed miażdżycą. Co ma to wspólnego z cholesterolem. Otóż mówiąc bardzo prosto, w miejscu uszkodzenia śródbłonka przylegają leukocyty (mające funkcję odpornościową). Odkłada się tam cholesterol LDL mający też chronić naczynia. Jednak nadmiar cholesterolu powodu zbyt duże zwężenie się naczynia krwionośnego przez co wzrasta ciśnienie krwi. Dalsze odkładanie w tętnicy cholesterolu LDL + wapnia, daje w efekcie powstanie blaszki miażdżycowej. Ta z kolei może pęknąć, dać mikro zakrzep, a zamknięcie światła tętnicy = zawał. W wykładzie Pani doktor mówiła, że witamina C może być substytutem LDL i chronić naczynia krwionośne, wówczas nie przyczepi się do nich cholesterol. Może trochę za bardzo uprościłem cały schemat , ale myśl pozostaje. Skoro się nie przyczepi, nie będzie się też gromadziła. Później próbowałem tą tezę o witaminie C skonfrontować przy okazji spotkania z kardiologiem, jednym z najlepszych polskich profesorów. Niestety Pan profesor mnie zbył, a na mój pomysł o kolejnej głodówce powiedział, że nie rozumie po co mi to i że to jest obciążające dla organizmu. Niestety nie był w stanie wytłumaczyć dlaczego jest to niebezpieczne, lub szkodliwe. Nie kwestionuję wiedzy Pana profesora, żałuję tylko, że nie dał mi szansy zrozumieć istoty rzekomego zagrożenia. Dlatego może na wyrost ale uważam że jeżeli jest prawdą to co mówiła Pani na ww. wykładzie, to układa mi się to w dosyć logiczną całość. Dlaczego cholesterol nie spadał drastycznie kiedy głodowałem? Może właśnie odczepiał się w pierwszych dniach głodu i do 11 dnia narastał we krwi. Aż się zredukował do niezbędnego poziomu w 21 dniu głodu. Musiała pozostać jakaś jego ilość, bo np. może nie było innego substytutu dla niego, żeby zabezpieczyć naczynia krwionośne ? Tak więc kiedy po 21 dniu zacząłem się odżywiać sokami, warzywami, jadłem pomelo zawierające kosmiczną dawkę witaminy C, wówczas to ona sprawiła, że ten pozostały cholesterol „odpuszcał” i więcej go było we krwi, aż do czasu, kiedy został zredukowany do super niskiego jak dla mnie poziomu 148,71 mg/dl . Czy naciągam to wyjaśnienie? Sam nie wiem, ale brzmi to dla mnie logicznie. Na razie pozostanę przy mojej teorii.
Frakcje cholesterolowe :
Powiem najkrócej jak się da :
LDL – białko tłuszcze o małej gęstości. tzw. niedobry cholesterol, mogący odkładać się w tętnicach, gromadzić tam. Poprzez reakcję z wapniem powstaje blaszka miażdżycowa. Ta może się oderwać i zablokować naczynie doprowadzając do zawału.
HDL – białko tłuszcze o małej gęstości. Dobry cholesterol. Powoduje obniżenie cholesterolu we krwi ponieważ transportuje go z tkanek do wątroby. Tam jest on metabolizowany.
Trójglicerydy – to estry gilcerolu i kwasów tłuszczowych. Są głównym źródłem energii.
Trójglicerydy jako jedno z głównych źródło energii spadły szybko co widać w 11 dniu, znowu lepiej to wyglądało w 21 🙂 LDL i HDL dalej mi się układa w całość myślenia jakie przedstawiłem opisująć cholesterol całkowity. To co najważniejsze to fakt że spadł LDL a HDL wzrósł. To dziwnie potwierdza moją teorię ! Pozbyłem się złego cholesterolu, który się „odkleił”. Wzrósł natomiast dobry HDL. Dla mnie to rewelacyjnie dobry wynik i świetny materiał do prezentacji, szczególnie w świetle tego o czym kiedyś chciałbym Wam szerzej powiedzieć. Mianowicie o wpływie głodówki na chorobę nadciśnieniową, a tej Ci u nas w kraju i na świecie dostatek.
Homocysteina :
Po podstawowym badaniu profilu lipidowego, mogłoby się okazać, że wszystko jest super. Super ale ktoś nadal ma nadciśnienie. Wówczas warto zbadać poziom homocysteiny. Uważa się że ma ona bardzo duży wpływ na rozwój zmian miażdżycowych i zmian zakrzepowych, ponieważ odpowiada za hamowanie powstawania kolagenu, elastyny a te są głównym składnikiem naczyń. Naczynia muszą być elastyczne i silne, a pozbawienie ich ww składników ma niszczący wpływ. Proponuję wyobrazić sobie sparciałą gumową rurę i nowy elastyczny waż ogrodowy. Przejaskrawiając i upraszczając taka jest właśnie różnica między elastycznymi i nieelastycznymi tętnicami. Nadmiar homocystetiny powoduje, że zamiast węża mamy rurę,
Zacznę od tego ,że poziom na prawdę groźny to około 100 µmol/l. Trochę to dla mnie podobne do wykresy cholesterolu z tą jednak różnicą, że 21 dzień w tym przypadku był dniem o najwyższej wartości. Zastanawia mnie spadek w okresie odbudowy. Nie chcę jednak na siłę szukać wytłumaczenia. Kiedy dokopie się do wiedzy, która pomorze mi to zrozumieć, wówczas wrócę tu i dokończę interpretację.
Witamina B12:
Tą opisywałem wielokrotnie przy interpretacji wyników wątrobowych, zastanawiając się jednocześnie, czy nie brakowało mi jej gdy trwała głodówka. Mimo, że nie umiemy jej syntetyzować, to na ogół mamy w sobie jej zapas na 2 do nawet 5 lat. Brak jej byłby niedobry w skutkach, bowiem bierze ona udział w wytwarzaniu ciałek krwi, współtworzy neuroprzekaźniki nerwowe, a także wpływa na zdolność koncentracji. Poziom witaminy B12 sprawdziłem tylko raz na koniec całej głodówki. Po 65 dniach. Dlaczego tak ? Źródeł witaminy B12 jest głownie: wątroba, serce nerki, ryby sery, jajka. większości z nich (wyjątek ryby po 21 dniach odbudowy) nie jadłem przez kolejne 42 dni po zakończeniu 21 dni głodu. Można było się obawiać, że poziom spadnie poniżej normy.
339,5 pg/ml przy normie 191-663 pg/ml.
I tutaj też było bardzo OK. Tylko się cieszyć 🙂
Nasze medyczne podsumowanie dobiegło końca 🙂
Trudno jest mi położyć głowę za wszystkie tezy postawione we wszystkich częściach podsumowania medycznego. Sam dla siebie wiem, że nie szukałem na siłę powodów by zachwalać głodówkę, doszukiwać się w niej magicznego leku na wszystko. Starałem się w oparciu o posiadaną wiedzę, możliwie obiektywnym okiem spojrzeć na procesy jakie zachodziły w moim ciele przez 63 dni.
Jedno wynika w sposób dosyć oczywisty. Podczas głodówki nie byłem w żadnym stanie zagrożenia zdrowia. Wiele z przedstawianych powodów przeciwko głodówce, w ogóle nie miało nic wspólnego z tym co działo się ze mną przez całe 21 dni głodu. Kochani straszą wszyscy prze 7 , 10, czy 12 dniową głodówką. My zrobiliśmy 21 i co lepsze wygląda na to, że „gorzej” organizm znosił pierwsze 11 dni niż kolejne 10. Kto wie, może to jest klucz zdrowienia dzięki głodówce. Szkoda , że mam tak mało materiału badawczego 🙂
A pozytywy ? Jak dla mnie jest ich całe mnóstwo. Czysty z toksyn, odtłuszczony organizm, z dobrymi wynikami krwi. Czuje się zdrowy, wyglądam dobrze i moja głowa kolejny raz świetnie funkcjonuję. Pozbyłem się strych, patologicznych, chorobowych, zmęczonych i zniszczonych komórek w organizmie. Dałem odpocząć większości układów swojego ciała. Przechodząc przez drugi przełom możliwe, że pozbyłem się rdzeni wielu chorób o których być może nawet nie wiedziałem. Doświadczyłem fajnych mentalnych stanów. Spowolniłem i uciekłem trochę ku naturze. Bardzo jestem zadowolony z tego wszystkiego.
Zapraszam bardzo serdecznie do komentowania i dzielenia się swoimi przemyśleniami co do poprawności interpretacji. Chętnie do niej wrócę, kiedy nazbiera się trochę nowych pomysłów na to dlaczego właśnie tak to wyglądało. Merytoryczną krytykę chętnie przyjmę, będzie mi miło jeśli dzięki takowej nauczę się czegoś nowego. Uważam bowiem, że lepiej błądzić i odkrywać nowe drogi, niż siedzieć w bezpiecznym miejscu w poczuciu nieomylności własnych tez , lub nie robić nic z lenistwa.
Pozdrawiam
Radek