Głodówka odchudza lepiej od diety !
Podejmując ten drażliwy temat z pewnością spotkam się z falą nienawiści, za to co napisze o odchudzaniu w trakcie głodówki. Nie boję się jednak tego. Wkurza mnie wszechobecne niezrozumienie i brak wiedzy dotyczącej oczyszczającej głodówki i liczne negowanie jej pozytywnych efektów.
Zacznę jednak od przytoczenia materiału z innej części mojego bloga, w którym odpowiadam na pytanie „Czy głodówka odchudza?”.
Głodówka nie jest odchudzaniem ale bardzo odchudza.
Czy się to komuś podoba czy nie, faktem jest, że podczas głodówki (od pewnego okresu jej trwania) bardzo spala się tłuszcz. Jest to oczywiste tak samo jak to, że podczas jazdy samochodem spala się paliwo. Zwyczajnie po wyczerpaniu wszystkich i innych składników z których można wytworzyć energię, jedynym paliwem jest tłuszcz (są też białka, ale organizm jej oszczędza). Poza wizualna zmianą dostrzegalną gołym okiem, potwierdzeniem na to jest chociażby wzrost ketonów w moczu w trakcie okresu głodowania, a te są obiektywnym obrazem tego czym żywi się organizm.
Dlatego podczas trwania głodówki będę wykonywał nie tylko badania krwi, ale również moczu. Wyniki badań zaprezentuję Wam po zakończeniu całej głodówki (czyli wszystkich jej 4 etapów: przygotowania, głodu, odbudowy, powrotu do pełnego żywienia).
Zaznaczyłem już, że głodówka to nie odchudzanie a oczyszczanie. Jednak jednocześnie mam prawo jako praktyk przedstawić swoją opinię mówiąc, głodówka odchudza szybciej od diety i może dać trwalszy skutek , bez efektu jojo.
Zainteresowanych zapraszam na film :
Lubiących czytać zapraszam do dalszej części artykułu.
Ile to razy słyszeliśmy sformułowanie efekt jojo ? W telewizji, w radio, w gazetach, wszędzie straszy się przed nadmiernym przytyciem po odchudzaniu. Czym jest to cholerne jojo i skąd się bierze. Każdy nadworny telewizyjny dietetyk mówi o niezdrowych drastycznych dietach, wszyscy próbują przekonać o szkodach wyrządzanych przez głodówkę. Nie chce mi się słuchać tych głupot (dotyczących głodówki), dlatego zamierzam przedstawić podobieństwa i różnice między głodówką a odchudzaniem.
Czym jest głodówka?
Przytoczę swój własny uproszczony na tym etapie opis czym jest głodówka.
„Lecznicza/oczyszczająca głodówka to coś znacznie więcej niż niejedzenie przez x dni.”
Przede wszystkim prawidłowo rozumiane pojęcie głodówki oznacza przejście przez wszystkie jej właściwe okresy:
-przygotowanie (okres odstawienia białek zwierzęcych)
-głodowanie (spożywanie tylko niskomineralizowanej wody)
-odbudowę (spożywanie najpierw rozcieńczonych soków, później soków i w kolejnych dniach warzyw surowych, parowanych, zupki kremy itp.)
-powrót do żywienia( stopniowe, powolne włączanie białek zwierzęcych ,nadal bez smażenia, sosów, uszlachetniaczy typu E, itp.)
Pominięcie któregokolwiek z okresów w znacznym stopniu osłabia jej lecznicze działanie. Bagatelizowanie restrykcyjnego okresu odbudowy może spowodować powstanie wielu chorób, których wcześniej nie posiadaliśmy, źle prowadzona odbudowa może być bolesna, a nawet śmiertelna. Przerwanie głodówki, odbudowy również może mieć swoje poważne konsekwencje, zdrowotne, mentalne i wpływ na wygląd…”
Dobrze przeprowadzona głodówka jest jednak bardziej skuteczna niż 4 tygodniowa dieta.
Dlaczego tak jest?
Głodówka rządzi się bardzo restrykcyjnymi zasadami związanymi z ilością ruchu podczas jej trwania, a ludzie podejmujący się jej są najczęściej bardziej zdeterminowani. Maja też efekt synergii oczyszczanie +odchudzanie, a to więcej niż ci którzy wyszukali szesnastą już w ich życiu dietę, która od poprzedniej różni się tylko zmianą „spożywanej zupy, czy sałatki”. Będący na standardowej diecie zapominają przy tym o konieczności ruchu itd., w końcu już jedzą super zupę. Osoby świadomie podejmujące się głodówki maja większą wiedzę o procesach zachodzących w ludzkim ciele, więc łatwiej im pilnować zaleceń. Przyszli głodówkowicze czytają z obawy przez utrata zdrowia i wiedzą znacznie więcej od tych, którzy wybierają bezpieczną dietę. Tak przygotowani wkraczają w głodówkę podczas której np. przestrzegają bezwzględnie obowiązkowych długich spacerów, wspomagają mechanicznie pozbywania się pozostałości z przewodu pokarmowego (lewatywa). Ci świadomi ludzie lepiej pilnują zaleceń i mają lepsze efekty.
A co z efektem jojo ?
Czym jest w potocznym rozumieniu efekt jojo tłumaczyć za pewne nie trzeba.
Porównajmy więc osoby po 32 dniowej głodówce i te po diecie np. 4 tygodniowej.
Dlaczego pisze o 32 dniowej głodówce, skąd taki okres?
Okres najkrótszej głodówki to około 32 dni (2 dni wprowadzenia, 10 dni głodu, 10 dni odbudowy, 10 dni powrotu do normalnego żywienia) .
Większość diet na które decyduje się przeciętny Pan Kowalski/ Pani Kowalska to 2 -4 tygodniowe diety. W tym zestawieniu oba te okresy czasowo są bardzo porównywalne.
Nadrzędny cel odchudzania, to zmiana nawyków żywieniowych. Czyli nie ma pozytywnego efektu, którego nie można spieprzyć!
Bez zrozumienia tej prostej zależności poniżej, nie ma żadnego dobrego sposobu na utratę wagi ! Założenie każdego przystępującego do odchudzania w jakikolwiek sposób, powinno doprowadzić do zmiany nawyków żywieniowych. Tymczasem okres diety jest określony w czasie od –do, a po jego zakończeniu czujemy się wolni, jakby okres kary się skończył. Po zakończeniu diety (nie głodówki) najczęściej natychmiast wracamy do starego sposobu żywienia i dosłownie rujnujemy nawet najmniejszy odniesiony pozytywny efekt.
Organizm za równo w trakcie diety jak i głodówki walczy o pożywnie, jest w „stanie zagrożenia” dlatego gotów jest przyjąć wszystko co dostanie i najlepiej skumulować jeszcze więcej, tak na wszelki wypadek, jakby się sytuacja powtórzyła. Dlatego jeżeli zakończymy dietę włączeniem do menu starego żarcia, efekt jojo jest murowany. Tak właśnie najczęściej się dzieje. Głodówka natomiast to okres bardzo refleksyjny. Sprzyjają temu konieczne spacery. Dopadają nas przemyślenia i włącza się inne postrzeganie świata. Najważniejsze jednak to umiejętności przezwyciężania własnych słabości w okresie głodówki. Udowadniamy sobie że głód może ustać , oraz być kontrolowany. Zaczyna się rozumieć że w zaprzęgu konnym to my kierujemy koniem a nie koń nami, my wskazujemy kierunek jazdy a nie koń. Koń to nasze słabości i wygodnictwo, my jesteśmy woźnicą. Sami zastanówcie się komu oddacie inicjatywę w swoim życiu . Dodam też, że przy dietach najczęściej z powodów fizjologicznych jesteśmy niedojedzeni, podczas gdy na głodówce uczucie łaknienia w dużym stopniu zanika. Doświadczenie tego i świadomość daje dużego kopniaka na przyszłość i pozwala łatwiej kontrolować swoje zachcianki i dotychczasowe nawyki. O fizjologii tego zjawiska napisze, lub nagram film w innym czasie, ale obiecuje to wytłumaczyć szerzej.
Kolejną jedną z największych wg. mnie przewag głodówki nad dietą jest niezaprzeczalny fakt możliwości zaprogramowania nowych nawyków żywieniowych po głodówce. Tego efektu nie ma przy diecie. O co w tym chodzi, już wyjaśniam. Podczas diety marzymy o starych nawykach żywieniowych, a smaki z okresu diety brzydną nam do granic możliwości. Zazwyczaj więc dochodzi do sytuacji w której dietetyczne/ zdrowe pożywienie jest naszym koszmarem, który trwa do okresu zakończenia diety. Po nim następuje zaspokojenie żądzy mięsa, sosu, grilla, piwa, majonezu, pizzy, kebaba, ciast, ciasteczek i wszystkich innych „cudów kulinarnych” . A jak to jest z głodówką? Podczas głodówki również brakuje nam hamburgera, sosu i innych „pyszności”, ale nie ma smaków które nam brzydną. Organizm odzwyczaja się w ogóle od smaków, a myśl o duszonym kalafiorku, czy sałatce z pomidorów z cebulka i cytryną, jest równie ekscytująca jak myśl o paczce żelków, golonce, czy czekoladowym batoniku. Kolejna różnica polega na tym, że po etapie głodu w głodówce następuje okres odbudowy. Nasz twardy dysk dotyczący smaków w mózgu jest pusty i możemy na nim na nowo zaprogramować najbardziej przyjazne i pożądane zestawy smaków. Okres odbudowa w głodówce to okres spożywania rozcieńczonych soków, soków, surowych warzyw, zupek kremów itp. Teraz tylko na słowo pozostaje Wam uwierzyć, kiedy powiem „ ahhh jak to wszystko wtedy niebiańsko smakuje”. Szybko zapominamy o kebabach, albo po prostu nie są one niczym aż tak specjalnym, żeby się do nich spieszyć. Wiem co „mówię”, bo takiego efektu zobojętnienia na śmieciowe żarcie doznało wiele ze znanych mi osób po przeprowadzeniu głodówki. Łatwo jest wówczas zmienić na stałe swoje nawyki żywieniowe i pozostać na dobrej drodze. A przecież o to w tym wszystkim chodzi!
Dodatkowo dodam. Końcowe dni głodu podczas głodówki są okresem, kiedy mocno się rozmyśla o produktach na wyjście z głodówki. Ponieważ mamy „ograniczoną” ilość (setki warzy, owoców, przypraw ) produktów na czas odbudowy, układamy w głowie przepisy bez mięs , bez sosów, bez białego pieczywa, jajek i nagle okazuje się, że widzimy tyyyyyle możliwości, rozwijamy wachlarz świata zdrowej żywności. Później z nich korzystamy z wielką radością.
Dlaczego napisałem, że „nie ma pozytywnego efektu, którego nie można spieprzyć!”. Niedokończony cały cykl głodówki (4 etapy) jest tym samym co niedokończona dieta. Tak więc uznajmy, że jedno i drugie zostało zrobione metodycznie od A do Z.
Cokolwiek jednak udało nam się osiągnąć w tym okresie, niezależnie od tego jak wielkim nakładem uporu i silnej woli zrobiliśmy „coś”, potwornie łatwo jest wrócić do starych błędów. Jak ktoś jadł za dużo, złych pokarmów i wróci do tego, absolutnie żaden efekt nie będzie trwały. Dlatego też pisałem, że ludziom po głodówce jest łatwiej ukształtować nowe nawyki żywieniowe. Stąd również wg. mnie wynika przewaga głodówki nad dietą.
Pamiętajcie jedna zasadę „ jeżeli chcecie być w miejscu w którym nie jesteście, musicie zacząć robić rzeczy których nie robiliście” w przeciwnym razie, nic się nie zmieni.
Pozdrawiam
Radek