Autor nie chce podawać swoich danych. Wolno mi tylko powiedzieć że jest mężczyzną w wieku 47 lat :). Robiliśmy ostatnio wspólnie onlinowe podsumowania jego ostatniego postu, a już niedługo relacje z kolejnych postów Pana X, ponieważ świetnie wszystkie udokumentował.
Post I
Termin 17.04.2019-26.05.2019
1 dzień. Ból głowy z przodu utrzymujący się cały dzień. Rozkojarzenie, senność. Dużo oddawania moczu. Kłucie w lewym uchu. Kłucie brzucha z lewej strony na wysokości pępka. Spałem dwie godziny po południu. Bolą mięśnie nóg. Poczucie zimna. Brak stolca. Wieczorem ciepła twarz jakby gorączka. Kaszel przez cały dzień.
2 dzień Ból głowy. Pierwsze myśli o przerwaniu postu. Poczucie zimna. Stolec po tabletkach z pierwszego dnia na wypróżnienie się. Napady zmęczenia późnym popołudniem. Picie wody małymi łykami. Wizyta w centrum handlowym w części restauracyjnej.
Brak ochoty na posiłek. Jednak myśli żeby przerwać post. W pracy brak skupienia na pisaniu i czytaniu. Godzinna drzemka po południu. Ból prawego migdałka. Wieczorem ból się intensyfikuje. Wieczorem ciepła twarz jakby gorączka. Kaszel lekki prze cały dzień.
3 dzień Dobrze spałem. Obudziłem się bez bólu głowy. Stolec. Chęć do spaceru. Dużo energii. Nadal ból prawy migdałka. Bardzo dużo energii. Przez cały dzień. Przeszedł ból migdałka. Łaknienie na jedzenie zaczęło się koło 18.00. Więcej myśli nt. Przerwania postu. Wieczorem ciepła twarz jakby gorączka. Lekki kaszel.
4 Dzień Poranek pełen energii. Organizm rano usuną gazy. Spacer z psem, szybko zacząłem się pocić. Brak uczucia głodu. Jest sobota. Leżę sobie. Spacer 8 km z odczuwanym lekkim zmęczeniem. Po spacerze drzemka ok 20 min. Uczucie kwasu w buzi. Druga drzemka po południu. Troszkę burczy w brzuchu. Twarz zaczerwieniona. Jest energia. Niesmak na końcu języka w gardle. Wieczorem ciepła twarz jakby gorączka. Lekki kaszel.
5 Dzień Zero negatywnych objawów. Metaliczny język. Koło południa zaczęło mi się odbijać. Pojawiło się uczucie jakby zgagi. Drzemka po południu 1-1,5h po przebudzeniu uczucie palenia w żołądku. Po drzemce doskonała forma. Spacer 6,5 km. Po spacerze uczucie parcia jakby stolec. Lewatywa. Po lewatywie znakomite samopoczucie. Wieczorem ciepła twarz jakby gorączka. Lekki kaszel.
6 Dzień Po przebudzeniu się doskonała forma. Delikatny gorzki smak w ustach. Spacer przed południem na boso ok 5,5 km. Ból lewej nerki w południe. Super forma. Płuczę buzie. Ekspozycja na słońce. Przed południem i po w sumie ok 1h. Mam wstręt do wody. Wielka ochotę na rogala marcińskiego z mocna kawą. Oglądam filmy o wyjściu z Głodówki. Motywują. Nerka ćmi. Ból mięśni łydek, być może od chodzenia boso po płazy. W porównaniu z poprzednimi dniami Wieczorem twarz troszkę ciepła. Po nagłym wstaniu z fotela ciemno w oczach. Lekki kaszel.
7 Dzień Doskonale samopoczucie z rana. Pokaźna ilość ropy z lewej dziurki nosa zeszła. Znakomita produktywność w pracy. Spacer 8,6 km. Byłem spocony. Koło 15 drzemka. Spokój ducha. Samopoczucie zdecydowanie lepsze od wczorajszego. Lekkość konstruowania myśli. Ciągów logicznych. Trzymanie się wątków. Wieczorem czkawka. Po niej kryzys. Nieodparta chęć zjedzenia czegoś. Możliwe ze po wodzie pelage, która wypiłem na spotkaniu służbowym.
8 Dzień Dobre samopoczucie z rana. Koło południa kryzys. Brak sił. Osłabienie. Brak koncentracji. Koło 16.00 znaczna poprawa. Dużo energii. Nie drzemałem. Kaszel. Wydzielina zielona z nosa. Wieczorem lewatywa.
9 Dzień Świetne samopoczucie. Koło południa i 15 mały kryzys tzw zmęczenie. O 16.30 mały rzadki stolec. Pękają mi usta.
10 Dzień Rano bardzo dobre samopoczucie. Stolec. Waga 115. Śluz z nosa z ropą. Po południu zmęczenie i drzemka. Pękają mi usta. Lewatywa.
11 Dzień Doskonała fora rano. Odkurzałem. Ropa ze śluzem z zatok w bardzo małej ilości. Dobry sen. Brak uczucia głodu. Koło 13.00 senność. Delikatna poczucie żeby coś zjeść. Stolec rzadki.
12 Dzień Rano lewatywa. Brak poczucia głodu. Spacer 6 km. Dobre samopoczucie. Troszkę zmęczenia pod wieczór.
13 Dzień Bardzo dobre samopoczucie waga 114. Całkowoty brak łaknienia. Pije wodę tyle ile potrzebuje organizm. Koło 15:00 jak wstałem z kanapy zrobiło mi się ciemno w oczach. Tak było przez cały dzień. Plus sex :)) o dziwo.
14 Dzień Bardzo mała ilość śluzu z ropa z nosa. Jak wstaje trochę się kręci w głowie. Spacer 7 km. Pod koniec brak sił. Czuje się zmęczony. Drzemka 1,5 h. Po południu ryby z Tata i leżenie na pomoście. Mam wstręt do wody. Wieczorem przypływ energii. Spacer. W sumie dniówka wyszła 9 km.
15 Dzień Doskonale samopoczucie. Dobra noc i sen. Spacer na boso brzegiem Zatoki Gdańskiej 13,8 km. Żadnych negatywnych odczuć. Brak zmęczenia. Drzemka po południu 1,5h. Wieczorem kryzys. Chciałem coś zjeść. Ssało w brzuchu. Powód, oglądanie krótkich filmów o przygotowywaniu dań.
16 Dzień Nie mogłem zasnąć w nocy. Prawdopodobnie z powodu wczorajszej 1,5 drzemki. Rano po obudzeniu wszystko w porządku. Delikatne zawroty głowy przy nagłej zmienia pozycji. Samopoczucie świetne. W pracy na pełnych obrotach. Po południu po spacerze 6,6 km zmęczenie. Delikatny ból głowy z przodu. Wieczorem kłucie po lewej stronie brzucha.
17 Dzień Samopoczucie znakomite. Nagły zmiany pozycji skutkują delikatnymi zawrotami głowy. Spacer 9 km. Byłem w Sopocie. Zapachy strasznie nęciły. Po południu drzemka 1,5 h. Trochę mnie przewiało. Czuje prawy nerw kulszowy.
18 Dzień Pobudka w świetnym nastroju. Morsowanie ok 20 minut. Bardzo dużo energii. Żadnych objawów somatycznych. Po morsowaniu sprzątanie całego mieszkania. Drzemka 🙂 2h. Nie mam ochoty na spacer. Okropna aura. W sercu pełna wiosna. Wieczorem trochę mnie ssało. Obejrzałem kilka filmów o jedzonku i zaczęły wydzielać się soki żołądkowe. Błąd. Zastanawiam się kiedy będzie drugi przełom kwasiczy. Trochę się tego boje.
19 Dzień Dobra noc. Od rana spacer plaża do Sopot. 11,5 km. Zero poczucia głodu. Bardzo dużo energii. Sprzątam. Drzemka po południu ok 1h. Brak oznak przełomu kwasiczego.
20 Dzień Dobra noc. Poranek zaspałem. W pracy na pełnych obrotach. Po południu spadek formy koło 18:00. Spacer 5 km. Pojawiło się poczucie głodu i porzucenia postu. Odczuwalny silny kwas w buzi. Boli mnie gardło. Lewatywa.
21 Dzień Świetne samopoczucie. Małe bóle głowy przed snem. Spacer 3,5 km. Mecze się wchodząc po schodach. Lewatywa.
22 Dzień Od rana mnóstwo energii. Bardzo dobra noc. Spacer 8 km. Znakomite samopoczucie. Kłucie w kręgosłupie piersiowym. Przejechane 380 km za jednym zamachem do Warszawy.
23 Dzień Skarby dzień. Idealne samopoczucie. 380 km do Gdyni. Boli mnie (kłucie) prawy bok.
24 Dzień Kiepska noc. Klicie z lewej strony klatki piersiowej. Nie wyspałem się Delikatny ból głowy od rana. Forma znakomita. Wyraźny spadek wagi.
25 Dzień Znakomity dzień. Żadnych dolegliwości. Koło południa zmęczenie. Poza tym rewelacja. Trochę zawroty jak szybko zmieniam pozycje.
26 Dzień Mniejsze zawroty głowy z rana. Dobra spokojna noc. Trochę niedospany rano byłem. 6,5 km spaceru. Świetny dzień.
27 Dzień Efektywność w pracy 200%. Koło południa kryzys. Chciało mi się spać. Ale to norma przez ostatnie ci najmniej 20 dni. Od kilku dni lewa zatoka nie wiem coś się tam dzieje. Lewatywa. Po ból mięśni pośladkowych. Wieczorem myśli o przerwaniu postu.
28 Dzień Dobra noc. Dobry poranek. Efektywność 150%. Język jakby mniej biały. Odczuwałem dziś moczowowody i delikatnie lewe kolano. Zatoka lewa przeszła. Ciężko było zasnąć. Trochę negatywnych myśli dobrej pory nie występowały.
29 Dzień Bardzo dobrze przespana noc. Pojawił się biały nalot na języku. Kryzys w pracy koło 13:00. Potem już z górki. Spacer 6,5 km. Odchodziły gazy. Bardzo dużo. Byłem zdziwiony. Wieczorem drgawki ale może dlatego ze bardzo zimno jest.
30 Dzień Pełna stabilizacja procesu postu. Brak łaknienia. Dobra koncentracja. Lewatywa. Flaki prawie czyste.
31 Dzień Dobry dzień ale jestem trochę rozdrażniony. Ale nie jest to zdenerwowanie jakoś mnie porywające. Od wczoraj burczy mi w brzuchu. Nadal biały język.
32 Dzień Od rana słabo. Senność. Do popołudnia. Podczas sprzątania jak się schyłkiem poczułem kwas żołądkowy w gardle. Kryzys. Wyraźny, głęboki przełom kwasiczy. Dreszcze. Wieczorem delikatna poprawa. Piłem więcej niż zazwyczaj ok 3 l. Zawroty głowy ale delikatne przy nagłej zmianie pozycji. Około 21:00 całkowita poprawa. Umyłem okna. Pierwszy raz w swoim życiu z własnej woli.
33 Dzień Dużo energii od samego rana. Dobra noc. Spacer 4 km. Zauważyłem zaczerwienienie na patyczku do czyszczenia ucha. Idę jutro na wizytę. Reszta dnia fajna. Dużo odpoczynku. Trochę snu.
34 Dzień Doskonale samopoczucie. Praca do 18:00. Lekka drzemka koło 13:00. Lewatywa. Mnóstwo energii.
35 Dzień Dobry dzień. Świetna efektywność. Spacer 7 km. Koło 18:00 zmęczenie. Duża ekspozycja na słońce.
36 Dzień Znakomity dzień. Mnóstwo energii. Pojawiło się uczucie głodu. Ale na języku i w buzi utrzymuje się smak acetonu. Delikatny kryzys w południe. Spacer 9 km. Dużo pije. Zasycha w ustach.
37 Dzień Efektywny dzień. Załatwionych mnóstwo spraw. 4 km spaceru. Wracając z pracy myślałem o przerwaniu postu. Przez chwile czułem ze jakoś kwas minusie zbiera w żołądku. Albo był go posmak acetonu w dużym stężeniu. Nie odpoczywałem w ciągu dnia. Pisze to o 18:00 jestem troszkę zmęczony.
38 Dzień Bardzo aktywny dzień. Kryzys koło 16:00. Lewatywa. Duży kamień kałowy. Spacer. 6,5 km. Po południu po drzemce mnóstwo energii. Sprzątanie mieszkanka.
39 Dzień Gorszy dzień. Już chyba czas przerwać post. Po prostu chce mi się jeść. Ale zobaczymy. Generalnie wspaniały dzień z Synkiem. Koło 18:00 język zrobił się różowy. Osad zniknął.
40 Dzień Dobra noc. Mnóstwo energii w dzień. Poczucie głodu. Naprawdę chce mi sieę jeść. Przygotowuje się do zakończenia postu. Obrałem grejpfruty.
Przemyślenia. Poczucie ze mam bardzo dużo czasu. Może dlatego ze 4, 5i 6 dzień Głodówki przypadł na Święta Wielkanocne. Czuje głęboki. wewnętrzny pokój. Nie muszę kontrolować emocji bo jestem bardzo spokojny. Brak negatywnych myśli. Mam wrażenie ze bardzo dużo robię. Pranie, sprzątanie. Dużo pozytywnych planów na przyszłość. W szczególności dotyczących zmiany diety. Siódmego dnia diety radość wewnętrzna, ze już tydzień, z drugiej strony zdziwienie ze to możliwe. Poczucie jasności umysłu. W dziewiątym dniu niedowierzanie, że tak daleko zaszedłem. Spacer 4,4 km. Od około 11 dnia stabilizacja procesu postu. Pełna kontrola ciała. Pije wody tyle ile potrzebuje, nie wlewam w siebie. Mam poczucie niesamowitego pokoju. Agresja zero. Ochota na sex jest. Po 14-15 dniu tonę w ubraniach. Zdecydowany spadek wagi. Oglądanie filmów dotyczących przygotowania zdrowych dań oraz ekologicznej żywności złe wpływa na samopoczucie. W szesnastym dniu obawa przed kolejnym przełomem kwasiczym. Wewnętrzny pokój stabilizuje się po około 2 tygodniach. W 26 dniu właściwie podsumowując poprzednie dni nie były sytuacji nerwowych tzn takich, które wpływałyby na mój wewnętrzny pokój. Popęd seksualny ciut zmniejszony ale jest. Bardzo dużo pozytywnych myśli. Zakorzenienie postu w modlitwie moim zdaniem post umacnia ale tez buduje ducha. Po ok 15 dniach trzeba obserwować co wylatuje po lewatywie. Nie robić areobow. Po 38 oddałem olbrzymi kamień kałowy średnica 3 cm. W 40 dniu poczucie ze naprawdę warto było.
Wychodzenie dla postu 10 dniowego. (W nawiasie dla 40 dniowego)Posiłki spożywane w spokoju. Programujesz sobie głowę na przyszłość. Głodówka kończy się po wyjściu z niej a nie po okresie niejedzenia. Małe kęsy. Przeżuwanie!!!!!!
Dzień 1 (4 dni)Soki rozcieńczone 50:50 z wodą. Ok 700 kcal. Grejpfrut arbuz, sok jabłkowy.
Dzień 2 i 3 (8 dni)Stuprocentowe soki. Jak wyżej. Może pomidory.
Dzień 4 5 6 (12 dni) Warzywa i owoce blendowane lub surowe
Dzień 7 8 9 (12 dni)Kasze. Bez pieczywa. Chyba ze jest bez soli. Dobra jakość kefirów, jogurtów. Kiszonki z kapusty, ogórków.
Następne 10 dni (40 dni)Nie jemy czerwonego mięsa. Ryba co drugi dzień. Pierś z indyka po rybie.
Po 20 dniach Może mięso być. Ale….
Wychodzenie.
1 dzień Żołądek ruszył. Po wypiciu pierwszej szklanki soku trzy głębokie kłucia. Słychać prace jelit. W południe delikatny ból głowy. Brak poczucia łaknienia. Nie było kryzysów. Spacer 6,5 km.
2 dzień Dobry dzień. Dobre samopoczucie. Około 16:00 gazy. Po pracy wypiłem sok 50/50 ale dość szybko. Trochę kulo mnie w jelitach
3 dzień Soki 50:50. Bardzo dobre samopoczucie. Delikatne zawroty głowy po szybkiej zmianie pozycji. Dodaje trochę pozostałości po grejpfrucie do soku.
4 dzień Stolec trzy razy. Wynik grapejfruty. Po południu drzemka. Zaczynał poć soki 100% na razie grapefruit.
5 dzień Rano stolec. Dobry dzień. Wydajność 200%. Po południu sok pomidorowy. Właściwie pomidory blendowane.
6 dzień Stolec. Dużo energii na śniadanie sok z blendowanych pomidorów z pietruszką plus szczypta soli. Na obiecać podobnie. Po szklance dużej. Zjadłem kawałek arbuza. Miąższ. W południe mała drzemka ale to sobota. Wieczorem stolec bez prawie kłopotów. Prawie. Na pewni lepiej już rano i dwa dni wcześniej.
7 dzień Stolec rano prawie bez problemów. Doskonale samopoczucie. Bardzo miś malują zblendowane pomidory z pietruszką. Bardzo dobra noc. Doskonały dzień na Helu. 9 km spaceru. Bardzo długa ekspozycja na słońce.
8 dzień Stolec. Dobra noc. mnóstwo energii. Pływanie na kite. Długa ekspozycja na słońce. Rano sok z gejprfruta. Po południu blendowane pomidory. Wieczorem dreszcze ale może od długiej ekspozycji na słońcu.
9 dzień Pływanie. Trochę mało siły. Pije zblendowane pomidory z pietruszką i bazylią. Lepsze z pietruszką. Dodaje większa szczyptę soli. Wracam do sił. Długa ekspozycja na słońce. Wieczorem dobrze pogryzlem cebule i zjadłem z pomidorem
10 dzień Dobre samopoczucie. Pod koniec dnia zmęczenie. Rano piłem sok grejpfrutowy. Po południu zblendowane pomidory z odrobina cebuli.
11 dzień Zatrzymała mi się woda w organizmie. Spuchły stawy. Nie dodaje soli do pomidorów. Dostałem uczulenia od długiej ekspozycji na słońce. Pije wodę, wapno i przecier z pomidorów ale bez soli. Spacer 9,5 km
12 dzień Woda powoli schodzi. Dużo pije Do pomidorów zacząłem dodawać oliwę i jem z cebulka. Spacer 6,5 km. Bardzo dobre samopoczucie.
13 dzień Dostałem chyba uczulenia od pomidorów. Łykam wapno. Opuchlizna z nóg powoli schodzi. Ugotowałem dziś warzywa. Zblendowałem. Dodałem włoszczyznę, młode buraczki, cebule , marchewkę, kumin rzymski, pieprz cayene, liść laurowy, ziele, zioła prowansalskie. Ciut pikantna wyszła . Prawie cały największy garnek. Chyba mi starczy na co najmniej cztery dni. Nie wiem jaka ilość mam jeść. Po zupie zjedzonej koło 16:00 ( średnia szklana miseczka) żołądek zaczął mocno i głośno pracować. Późnym popołudniem spacer. Acha. Siła wróciła w 100%. Pije dużo wody. Około 3 litrów. Zacząłem planować kolejny 40 dniowy post. Spacer 13 km.
14 dzień Dobry energetyczny poranek. Stolec. Ugryzłeś kawałek bułki od Szymka. Bo mi kazał :). Ale bez masła. Na obiad pomidory pokrojonej z ogórkami plus trochę cebuli i dwa ziemniaki bo Szymek nie zjadł. Wszystko skropione oliwa. Po obiedzie ciężko w brzuchu. Koło 16:00 stolec. Dużo pije. Spacer 9,5 km.
15 dzień Szklanka wody z cytryną. Łyk zblendowanych pomidorów z ogórkiem. W drodze do pracy pół litra wody. Jest siła. Schodami na kamienna górę. Wydajność w pracy 150%. Po południu zblendowana zupa. Stolec. Dużo siusiam. Dużo pije. Spacer 4,5 km.
16 dzień Wcześniej wstałem. Spacer 2 km. Dużo energii. Na śniadanie zblendowane pomidory z ogórkiem i oliwą. Obroty 150%. Na obiad. Sałatka z tuńczykiem i dorsz z pieca. Sok grejpfrutowy. Spacer 8,5 km.
17 dzień Bardzo udany dzień. Obroty 200% tyleż samo efektywność. Brak jakichkolwiek kryzysów. Do pracy w klapkach. Nogi opuchnięte mniej. Zblendowane pomidory z ogórkami i oliwa.
18 dzień Podróż do wawy. Spacer 9,5 km. Pomimo upałów dobry dzień
19 dzień Badania. Bardzo dobre wyniki. 6,5 km spacer. Na obiad spagetti z cukinii z szuszonymi pomidorami oraz parmezanem z migdałów oraz buraczki. Bardzo się najadłem. Jedna rolka shushi.
20 dzień Powrót z Warszawy do Gdyni to jak bułka z masłem. Spacer nad morzem na boso 10,5 km. Długa ekspozycja na słonki. Na śniadanie ogórki surowe. Na obiad. Sok z mango i naleśnik ze szpinakiem. Świetnie samopoczucie
21 dzień Niedziela. Rano Kościółek. Potem spacer 3 km. Boki mnie łękotka. Świetne samopoczucie. Na śniadania łyk zblendowanych pomidorów z ogórkiem i pietruszka. Pije od rana dużo wody. Na obiad ziemniaki dwa ugotowane na parze. Śledź. Bardzo się najadłem. Obiad koło 11:30. Po obiedzie bardzo długa drzemka ok 3,5 h. Na kolacje zupa krem. Po południu spacer 3 km. Garść orzechów nerkowca, makadamia.
22 dzień Wspaniałe samopoczucie od rana. Długi spacer bulwarem. Na śniadanie blendowane pomidory. Po południu tarta szpinakowa. Lewatywa.
23 dzień Dwa stolce. Dobry dzień. Spacer brzegiem morza 8,5 km. Żadnych dolegliwości prócz ciut łękotki. Na obiad sola z sałata.
24 dzień Dobry dzień. Koło 15:00 delikatne zmęczenie. Spacer 5 km. Na śniadanie blendowane pomidory. Na obiad zupa krem. Wieczorem buraczki z orzechami brazylijskimi.
25 dzień Rankiem stolec dwa razy. Na śniadanie arbuz. Dobre samopoczucie. Zaczynam robić pompki. Zrobiłem jedna :))). Spacer brzegiem zatoki do Sopotu. 12 km. Długa ekspozycja na słonko. W Orłowie śledzik w oleju z burakami i orzechem brazylijskim. W Sopocie naleśnik ze szpinakiem. Około 2 l wypitej wody. Na kolacje spaghetti z bakłażana z sosem słodko kwaśnym.
26 dzień Rano śniadanie z blendowanych pomidorów plus sok z mango. Pije dużo wody. Mam bardzo dużo siły. Idę na masaż. Spacer rano 3 km. Po południu 3 km. Po masażu świetne samopoczucie. Robię kiszonki. Na obiadokolacje tarta szpinakowa.
27 dzień Znakomity dzień. Rano pomidory z kapusta blendowane. Na obiad zupa warzywna. Po zupie gazy. Spacer 3,5 km.
28 dzień Fajny początek dnia. Spacer na bulwarze. Ekspozycja. Na śniadanie woda z solą. Spacer 3,5 km. Cudowny dzień ojca
29 dzień Piękny poranek. Spacer 5,5 km. Rano zblendowane pomidory. Po południu zupa warzywna.
30 dzień Mało zjadłem na śniadanie. Spacer 8 km. Na obiad tarta wieczorem śledzik :))
31 dzień Bardzo gorąco w Gdyni. Spacer 5 km. Na śniadanie blendowane pomidory. Zupa w pracy. Po pracy tez zupa.
32 dzień Droga do Warszawy. Wieczorem sałatka.
33 dzień. Boli mnie łękotka. Powrót z Warszawy. W Ostródzie naleśnikowe szpinakiem. Po południu arbuz. Kiszone warzywa. Spacer 8 km. Bolą mnie nogi. Kolana, łydki.
34 dzień Śniadanie arbuz. Plus buraczkowy orzechami.
35 dzień Świetny dzień. Spacer nad morze do Sopotu 13,5 km. Długa ale rozsądna ekspozycja na słońce. Śledzik plus sprong rolsy oraz tarta. Wypite 3 litry wody.
36 dzień. Dobry dzień. Rano blendowane pomidory. Na obiad spaghetti z cukinii plus sos pomidorowy z eko upraw i buraczki ze słoika od mamy. Skromny i krótki spacer.
37 dzień Dobry dzień. Zrobiło się chłodniej. Na śniadanie zblendowane pomidory z ogórkami. Na obiad tarta. Wczoraj myśli, żeby porzucić wychodzenie i rozpocząć przygotowanie do kolejnego postu
38 dzień. Na śniadanie kiszone warzywa. Niezbyt dobry pomysł.
39 dzień Na śniadanie kasza jaglana z warzywami. Dwie porcje. Chyba za dużo dwie. Chce zacząć nowy post
40 dzień Na śniadanie blendowane pomidory. Na obiad tarta. Nie czuje się najlepiej. Chciałbym zacząć nowy post
41 dzień Na śniadanko blendowane pomidorki. Garść orzechów brazylijskich. Albo od jutra albo od dziś wchodzę w post